Hafcik Flamingo Tropics z zeszłorocznego letniego numeru CrossStitcher'a zaczęłam z końcem zimy i dość szybko wyhaftowałam mimo upiornych backstitch'ów. Potem zabrałam się namiętnie za dokończenie hardanger'owej serwety. Następnym szaleństwem, które mnie opętało było amiguriumi, dzięki czemu wyhafcone nowości dostały nogi i gdzieś się zawieruszyły. Jednak "nic nie ginie w przyrodzie". Kiedy odzyskałam pełnie władzy nad moimi uzależnieniami natchnęłam się przypadkiem na zaginione hafty.
Oto ich premiera:A propos amigurumi:
serweta świetna!
OdpowiedzUsuńco do uzależnień to takie można mieć, co nie?
Wszystkie te prace są piękne . Serwetka hardanderowa rzuciła mnie na kolana, cudna!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa też zaliczam się do tych uzależnionych i nie zamierzam się leczyć ,czego i Tobie życzę.Pozdrawiam i życzę kolorowych snów (robótkowych)oczywiście :)
Cudne prace, zwłaszcza pierwsza jest taka wiosenno-kolorowa :).
OdpowiedzUsuń