Perełki

Udało mi się wygrzebać trochę czasu i kolejne dzieło popełnić a raczej dokończyć wcześniej zaczęte (owe dzieło):


Wydziergałam taki komplecik biżuterii, wisiorek i kolczyki. 
Józefinka na igle (łańcuszek) - to dopiero było wyzwanie...

Oj lubię, lubię...

... 10 rzeczy:


  1. tworzyć: szydełkować, szyć, haftować;
  2. projektować;
  3. czytać;
  4. odkrywać;
  5. żreć słodycze;
  6. kupować;
  7. żartować;
  8. faunę i florę obserwować;
  9. podróżować;
  10. no i ostatnie moje odkrycie: kije lubię, nordic walking trenować...
W końcu  odpowiadam na zaproszenie Anniko. Dalej łańcuszka nie przekazuje, gdyż większość z Was już wzięła udział w tej zabawie poznawczej.

U mnie chwilowy zastój robótkowy, nie żebym pomysłów nie miała (tego to chyba mi nigdy nie zbraknie). Edukować mi się zachciało, więc z czegoś musiałam zrezygnować i wypadło na haftoholizm i pozostałe uzależnienia...

Brak czasu - tego to nie lubię!

Kolekcja worków na zakupy

Maltretuje maszynę do szycia i rozprawiam się z zalegającymi w szafie starymi materiałami oraz zasłonami które już nigdy nie zawisną w oknie. Z rozpędu uszyłam  pięć worków i zapewne przybędzie jeszcze więcej...

"Podły czas goni nas..."

Nadganiam zaległości pourlopowe. Sezon ogórkowy w pełni, żniwa za pasem,  pracy więcej i więcej. Energię i osobistą aurę udało mi się podładować maksymalnie, więc powrót po wakacyjnych wojażach do codzienności i zwykłych obowiązków nie jest dla mnie uciążliwy. 
Jedyne co boli to brak czasu na buszowanie po ulubionych blogach oraz hefcenie, dłubanie i rozwijanie własnych "nałogów" - problem chyba nas wszystkich, ROBÓTKOWYCH MANIACZEK i MANIAKÓW.
____________________


Koniec dobrego, początek nowego...

Nadszedł ten dzień nieupragniony i pakowanie czas zacząć.  Nabyłam trochę różnych bardziej i mniej potrzebnych rzeczy, rujnując doszczętnie oszczędności własne oraz siostry. No i klops, waliza ma zdecydowanie za małe gabaryty...
Udało mi się jeszcze wysupłać niewielki woreczek na skromne kolekcjonerskie okazy mojej siostry:



Praca uszlachetnia,

ale lenistwo uszczęśliwia!!!

Mój "wszechświatowy" urlop trwa

Dlaczego wszechświatowy? 
Wyjątkowo długi - nadrabiam trzyletnie zaległości. Zagraniczny - do tej pory wojaże po niemieckich landach były mi mało dostępne. Intensywny - dzieje się dużo. Tani - korzystam z gościnności siostry i szwagra. Odbywam  podróże autostradowe w celu zwiedzania pobliskich miast i sklepów z różnorodnym asortymentem, co prowadzi do rzetelnego rujnowania przeze mnie moich skromnych oszczędności. Degusuje wszelakiego rodzaju nieznane mi  produkty spożywcze... 

Poza tym wywijam szydełkiem mniej nałogowo:




Bremeński rynek

Posąg Rolanda

Bremeńscy muzykanci



Na wieży Katedry świętego Piotra po pokonaniu 265 stopni schodów...



i jeszcze wiecej...

Skończone-zaginione odnalezione!

Hafcik Flamingo Tropics z zeszłorocznego letniego numeru CrossStitcher'a zaczęłam z końcem zimy i dość szybko wyhaftowałam  mimo upiornych backstitch'ów. Potem zabrałam się namiętnie za dokończenie hardanger'owej serwety. Następnym szaleństwem, które mnie opętało było amiguriumi, dzięki czemu wyhafcone nowości dostały nogi i gdzieś się zawieruszyły. Jednak "nic nie ginie w przyrodzie". Kiedy odzyskałam pełnie władzy nad moimi uzależnieniami natchnęłam się przypadkiem na zaginione hafty.
Oto ich premiera:





A propos amigurumi:



Osobliwe wariactwo

Popłynęłam rwącym prądem. Tym razem prądem okazały się półfabrykaty jubilerskie wszelakiego rodzaju, koraliki, kamyki, druciki...


Miałam wytrwać w postanowieniu i nie zaczynać nic nowego - a tu proszę, kolejny,  nowy "(biżu-)holizm". Wszystko rozpoczęło się niepozornie  od szydełkowych kolczyków, poprzez obróbkę metalu, która wyewoluowała z kolei w osobliwe wariactwo, kończąc się zakolczylowaniem moich własnych uszu.




Nieustannie gnę, nadziewam, zawijam,  produkuję...

Ażury

Przyczepiło do mnie się szydełko i za nic w świecie nie chce się odczepić.


W ekspresowym tempie skończyłam dziś woreczek o wymiarach 10/8/8 cm o kwadratowym spodzie i ażurowych bokach, zaciągany dwoma sznureczkami.



I kolejne kolczyki...

Miniaturkowo


Wreszcie i nareszcie moje kolejne dziergadła porzucone w szufladzie  doczekały się pokazania.
Dwa woreczki na małe skarby mierzą ok. 8 cm wysokości i 4 cm średnicy,
a maluch miś aż 8 cm.

Igielniki

Zaległości gonią zaległości, a ja dłubie powoli  i bez przekonania rozpoczęte projekty - mimo chęci zaczęcia czegoś nowego.

Zagubione igły i pałętające się wszędzie szpilki skłoniły mnie do zrobienia dwóch igielników. Niestety znowu odsłonił się we mnie kolejny -holizm:
SAMPLERY!!!

Ale nie tym razem, zamierzam wytrwać i wykonać plan niezaczynania niczego nowego!!!